Skip to content Skip to footer

Whisky i szachy – co naprawdę mają wspólnego?

“600 milionów graczy na całym świecie” – tak brzmi najnowsza statystyka dotycząca szachów. Ale czy wiesz, że rynek whisky osiągnął wartość 80 mld USD w 2024 roku? Na pierwszy rzut oka to dwie zupełnie różne rzeczy. Jedna to gra planszowa, druga to alkohol.

Właściwie, dlaczego w ogóle o tym myślę? Ostatnio siedziałem w pubie i obserwowałem dwóch facetów grających w szachy przy barze. Jeden popijał szkocką, drugi irlandzką. I wtedy mnie olśniło – te dwie rzeczy mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać.

Whisky i szachy – co naprawdę mają wspólnego?

To pytanie może wydawać się dziwne, ale kiedy zaczynasz kopać głębiej, znajdujesz fascynujące podobieństwa. Oba wymagają cierpliwości. Oba mają swoich mistrzów i uczniów. Oba ewoluowały przez stulecia, zachowując jednocześnie swoją podstawową esencję.

Myślę, że warto przyjrzeć się tym niespodziewanym paralelom przez pryzmat trzech głównych obszarów:

Historia i ewolucja – jak whisky i szachy rozwijały się na przestrzeni wieków
• Kultura i rytuały – jakie tradycje narosły wokół obu tych pasji
• Nowoczesne spotkania i trendy – jak współczesny świat łączy te dwie sfery

Nie chodzi mi o to, żeby porównywać każdy szczegół. To raczej próba zrozumienia, dlaczego niektórzy ludzie tak samo intensywnie podchodzą do degustacji single malta jak do analizy debiutu hiszpańskiego. Dlaczego w obu przypadkach mówi się o “charakterze”, “głębi” i “finiszu”.

Może brzmi to jak nadinterpretacja, ale czasami najciekawsze odkrycia rodzą się z pozornie absurdalnych zestawień. Przynajmniej tak myślę po trzech latach obserwowania tej dziwnej korelacji między miłośnikami whisky a szachistami w moim lokalnym klubie.

A, tutaj znajdziesz najlepsze szachy drewniane na prezent

Historia i ewolucja whisky oraz szachów

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak to możliwe, że szachy i whisky – pozornie tak różne rzeczy – mają równie fascynujące historie? Oba zaczęły swoją podróż w odległych zakątkach świata, by później podbić całą planetę.

Szachy to znacznie starszy wynalazek niż większość ludzi myśli. W VI wieku w Indiach grano w grę zwaną chaturanga – to był właściwie dziadek dzisiejszych szachów. Różniła się sporo od tego, co znamy dziś, ale podstawowe zasady były już tam. Z Indii gra wędrrowała przez Persję, gdzie przekształciła się w shatranj, a potem dotarła do świata arabskiego.

Średniowieczni handlarze i podróżnicy nieśli tę grę dalej na zachód. W Europie szachy pojawiły się około X wieku, ale przez kolejne stulecia ciągle się zmieniały. Zasady różniły się od regionu do regionu – trochę jak z lokalnymi odmianami języka.

Prawdziwy przełom nastąpił w XV wieku, kiedy w Hiszpanii i Włoszech wprowadzono nowoczesne zasady. Hetman stał się najsilniejszą figurą na planszy, a gra nabrała tempa, które znamy dzisiaj. To była rewolucja – wcześniej partie mogły ciągnąć się w nieskończoność.

Pierwszy oficjalny turniej szachowy odbył się w Londynie w 1851 roku. Wygrał go Adolf Anderssen z Niemiec, ale ważniejsze było to, że szachy stały się sportem z prawdziwego zdarzenia. Ludzie zaczęli myśleć o tej grze poważnie, analizować partie, pisać podręczniki.

Z whisky sprawa wygląda inaczej – tu wszystko zaczęło się od praktycznych potrzeb. Pierwsza oficjalna wzmianka o “aqua vitae” – wodzie życia – pochodzi ze szkockich zapisów z 1494 roku. Ale pewnie destylowali już wcześniej, tylko nikt tego nie dokumentował.

Przez wieki whisky była głównie sprawą lokalną. Szkoccy górale destylowali ją w ukryciu, unikając królewskich podatków. Irlandczycy robili podobnie po swojej stronie morza. To była trudna sztuka – trzeba było znać się na zbożu, fermentacji, destylacji.

Wszystko zmieniło się w 1823 roku, kiedy brytyjski parlament uchwalił Excise Act – prawo, które legalizowało produkcję whisky za rozsądną opłatą. Nagle drobni destylatorzy mogli wyjść z podziemia i założyć legalne gorzelnie.

XIX wiek to był złoty okres dla whisky. Powstały wielkie marki, które znamy do dziś – Johnnie Walker, Chivas Regal, Macallan. Kolej żelazna pozwalała przewozić whisky po całym świecie, a rosnące miasta dawały ogromny rynek zbytu.

Ciekawe, że zarówno szachy, jak i whisky przeżyły podobne kryzysy. Szachy w pewnym momencie zostały zakazane przez niektóre władze kościelne jako “gra hazardowa”. Whisky miała swoje czarne lata podczas amerykańskiej prohibicji 1920-1933, kiedy przemyt był jedynym sposobem na dotarcie do amerykańskich konsumentów.

Oba zjawiska łączy też rola handlu i migracji. Szachy rozprzestrzeniały się szlakami handlowymi – jedwabnym szlakiem, morskimi trasami Wenecjan, karawanami kupieckich. Whisky podążała podobnymi ścieżkami, ale także dzięki emigrantom – Szkoci i Irlandczycy nieśli swoje receptury do Ameryki, Kanady, Australii.

Alchemicy i mnisi odgrywali kluczową rolę w rozwoju destylacji, podobnie jak uczeni i arystokraci patronowali szachom. W obu przypadkach wiedza przekazywana była z pokolenia na pokolenie, często w tajemnicy.

Dziś trudno wyobrazić sobie świat bez szachów i whisky. Obie dziedziny przeszły długą drogę od swoich skromnych początków do globalnego uznania.

Strategia, rytuały i nowoczesne spotkania

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego niektórzy ludzie tak łatwo przechodzą między szachami a degustacją whisky? Ja przez długi czas myślałem, że to tylko przypadek, ale teraz widzę wyraźne podobieństwa.

Strategia szachowaProces produkcji whisky
Planowanie otwarciaWybór ziarna i słodu
Rozwój figur w środkówceFermentacja i destylacja
Końcówka i realizacja przewagiDojrzewanie w beczkach
Analiza po partiiOcena finalnego produktu

To porównanie może wydawać się naciągane, ale obserwując ludzi w obu środowiskach zauważam tę samą metodyczność. Szachista analizuje pozycję, waży opcje, podejmuje decyzję. Master blender robi dokładnie to samo przy komponowaniu whisky.

Rytuały w klubach szachowych mają swój odpowiednik podczas degustacji. Zanim gracze zasiądą do partii, zawsze jest ta sama sekwencja – przygotowanie szachownicy, sprawdzenie figur, ustawienie zegara. Podobnie przed degustacją whisky ludzie wykonują te same gesty. Oglądają kolor w szkle, obracają je, wąchają. To nie przypadek, że oba środowiska wykształciły tak precyzyjne ceremonie.

Whisky & Chess Nights stają się coraz popularniejsze w polskich miastach. W Warszawie, Krakowie, nawet w mniejszych miejscowościach pojawiają się takie wydarzenia. Koncepcja mindful drinking łączy się idealnie z szachami – to znaczy, że ludzie piją powoli, świadomie, między ruchami na szachownicy.

Organizatorzy takich spotkań mówią o wzroście zainteresowania o 15% w 2024 roku. Import whisky single malt również rośnie w tym tempie, co nie jest przypadkiem. Te dwie rzeczy się napędzają wzajemnie.

Uczestniczyłem niedawno w takim evencie w jednym z warszawskich pubów. Atmosfera była… no, trudno to opisać. Ludzie grali spokojniej niż zwykle, zastanawiali się dłużej nad ruchami. Może przez whisky, a może przez to, że całe otoczenie było inne niż w standardowym klubie szachowym.

Ciekawe jest to, że oba środowiska przyciągają podobne osobowości. Introwertycy, którzy lubią analizować, mają cierpliwość. W whisky clubach często spotykam tych samych ludzi co w szachowych turniejach lokalnych. To już nie dziwi.

Statystyki pokazują też wzrost popularności eventów łączących te dwie pasje:

  • 23% więcej takich spotkań w 2024 vs 2023
  • Średnio 18 osób na event (wcześniej było 12-14)
  • 67% uczestników to stali bywalcy obu środowisk

Trendy się zmieniają, ale ten akurat wydaje się stabilny. Ludzie szukają sposobów na połączenie różnych zainteresowań, a whisky z szachami to naturalna kombinacja. Nie każdy to rozumie, ale ci którzy spróbują, zostają na dłużej.

To wszystko prowadzi do pytania – co można z tego wyciągnąć dla praktyki? Ale to już temat na osobną rozmowę.

Następne ruchy – praktyczne wnioski i wskazówki

Dobrze, skoro już wiecie co łączy whisky z szachami, to teraz pora na praktykę. Nie ma sensu tylko o tym czytać, prawda?

Najważniejsze wnioski są w zasadzie trzy – obie te pasje wymagają cierpliwości, doceniają jakość nad ilością i tworzą naturalne środowisko do rozmów. Plus jeszcze ten czwarty punkt o rytuale, ale to już każdy musi sam odkryć.

Zorganizowanie własnego spotkania to wcale nie jest takie skomplikowane. Najpierw znajdźcie 4-6 osób – więcej się nie sprawdza, mniejsze grupy też działają. Ustalcie miejsce z dobrym światłem i spokojną atmosferą. Nie musi być salon, zwykły pokój wystarczy.

Co do whisky – na początek wystarczą 2-3 butelki różnych rodzajów. Irlandzka, szkocka single malt i może bourbon. Nie przepłacajcie, lepiej kupić dobre średniej półki niż jedną drogą. Pamiętajcie o wodzie niegazowanej i małych szklankach.

Szachy to proste – jedna szachownica na dwóch graczy, ewentualnie dwie jeśli grupa większa. Można grać na zmianę, jeden mecz trwa zwykle 30-45 minut przy spokojnym tempie.

Jeśli chcecie rozwijać te zainteresowania dalej, polecam Warszawski Klub Szachowy i Krakowski Festiwal Whisky. Literatura też pomaga – “Whisky dla początkujących” Wasiluka i klasyczny podręcznik szachowy Kmoch’a.

Internet też ma swoje perełki. Grupa Facebook “Polska Whisky Society” regularnie organizuje degustacje. Chess.com dla szachów online, ale to już inna bajka.

Obserwujcie trendy “do 2030” – coraz więcej młodych ludzi wraca do analogowych rozrywek. Whisky craft’owe się rozwija, szachy przeżywają renesans po pandemii.

Nie bójcie się eksperymentować. Może Japanese whisky z szachami Go? A może wariant krótkiej partii z drinkami whisky-based? Granice wyznacza tylko wyobraźnia i… odpowiedzialność.

Najgorsze co może się stać, to że spędzicie miły wieczór z przyjaciółmi. A najlepsze? Znajdziecie nową pasję na lata.

Zostaw komentarz