Skip to content Skip to footer

Jaka whisky dla myśliwego?

Mówi się, że dziczyzna jest najlepszym i najzdrowszym mięsem, bo w praktyce nie da się przyspieszyć hodowli zwierzyny łownej. Zimą zwierzęta są co prawda dokarmiane, ale przestrzegana jest przy tym ich dieta. Przez resztę roku żywią się żołędziami, które uchodzą za przysmak dzików, oraz pędami roślin, liśćmi i korą, w których gustują sarny i jelenie. Podobnie jest z whisky. Obejście tradycyjnego procesu produkcji tego szlachetnego trunku jest bardzo trudne. Oczywiście jest to możliwe, ale to jak karmienie dzika paszą – bezcelowe. Prawdziwy single malt musi zostać wydestylowany w odpowiednich proporcjach, a potem leżakować latami, zanim ktokolwiek ośmieli się otworzyć beczkę. Choć myśliwskie biesiady są obwite raczej w nalewki i swojski bimber, nieprawdopodobne jest, jak wiele związków łowiectwo ma z tradycyjnym, szkockim alkoholem. Jeśli prezent dla myśliwego, to musi to być strzelba albo flaszka dobrej whisky… No, może jeszcze kilka innych rzeczy.

Tradycja łowiecka

Człowiek poluje od zarania dziejów. Od kiedy po raz pierwszy „wyszliśmy z jaskiń” i skosztowaliśmy mięsa, chcemy go dużo i możliwie jak najbardziej regularnie. Można spierać się z wegetarianami, czy jest to słuszne, ale nie w tym rzecz. Mięso – a zwłaszcza dziczyzna – i łowiectwo są z nami od zawsze. Nic dziwnego, że polowania tak wrosły w kulturę niemal każdego narodu na świecie. Także w Polsce.

W rozciągającej się pomiędzy trzema morzami Rzeczypospolitej łowiectwo było bardzo ważnym elementem gospodarki. Popyt na jedzenie, jako jeden z podstawowych elementów piramidy potrzeb, zapewniało rolnictwo, ale także myślistwo. Dziczyzna już wówczas była uważana za mięso szlachetne – ukochane przez równie szlachetnie urodzonych – była świetną zagryzką do pitnego miodu, piwa i gorzałki, której szlachcice sobie nie szczędzili.

W tamtych czasach polowanie przestawało stanowić tylko potrzebę, ale także świetną rozrywkę. Szlachta, jako archetyp współczesnego myśliwego, uwielbiała organizować huczne zjazdy (a czasem także zajazdy), w czasie których polowano i biesiadowano aż do obrzydzenia. Biesiady te i polowania wywarły ogromny wpływ na polską kulturę i sztukę. Biesiady i polowania są nieodłącznym elementem klasyków polskiej literatury, jak m.in. „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Zwłaszcza biesiady!

Myśliwskie biesiady

Jak już wiemy, tradycja myśliwskich biesiad trwa co najmniej od czasów szlacheckich, a być może znacznie dłużej. Współcześnie biesiady myśliwskie pełnią funkcję nie tylko integracyjną, ale są stałym elementem kulturowym. Biesiada stanowi bardzo często uroczyste celebrowanie zakończenia sezonu łowieckiego – tzw. ostatniego miotu. Podczas takich spotkań dzieją się przeróżne rzeczy. Mowa tutaj nie tylko o wspólnym odśpiewywaniu myśliwskich pieśni w blasku ogniska, ale także tzw. „chrztów” młodych adeptów sztuki myśliwskiej, którym udało się upolować pierwszą zwierzynę. Kiedyś takie chrzty odbywały się tylko raz, ale dzisiaj niektóre koła uskuteczniają takie ceremonie każdorazowo po upolowaniu nowego rodzaju zwierzyny – np. szlachetnego jelenia. Czym tu się dziwić, w końcu to więcej okazji do biesiadowania!

W środowisku łowieckim istnieje przysłowie „pije jak myśliwy”. I nie łudźmy się, że wzięło się z ono znikąd. Chociaż podczas samego polowania picie jest niewskazane i raczej rzadkie, biesiada bez alkoholu z pewnością byłaby rodzajem profanacji tej pięknej tradycji. Na stole, oprócz pieczonej dziczyzny, musi koniecznie pojawić się nalewka, wódka, bimber czy też whisky.

Szkockie Highlands i James Bond

W naszym kraju whisky jest alkoholem napływowym. Oczywiście, często napływa z karafki do szklanki, ale w istocie jest to trunek napływowy, bo kompletnie nam obcy. Od zarania królował tutaj przezroczysty destylat albo przeróżne jego wariacje. Kompletnie odwrotnie było w Szkocji, bo to właśnie whisky była tamtejsza „księżycówką”. Szkoci – jeśli ograniczać się tylko do tych – mają dwie tradycje: picie whisky i polowanie! Może jeszcze grę na dudach, ale lepiej robić to podczas biesiady, bo można w ten sposób spłoszyć zwierzynę, a nawet niektórych ludzi.

Szczególnie rejon Highlands w Szkocji słynie z najlepszej whisky na świecie oraz tradycji polowania na jelenie. Wątek ten pojawia się nawet w popkulturze. Sam James Bond – słynny 007 urodził się w majątku, gdzie polowało się na jelenie. Wzmianka o tym pojawia się w filmowym hicie sprzed ponad dekady – „Skyfall”.

Myślistwo w Szkocji jest również ściśle powiązane z produkcją whisky. W XVIII i XIX wieku, po długim dniu polowań, myśliwi często zasiadali do wspólnego posiłku, podczas którego whisky była jednym z najpopularniejszych trunków. Whisky, będąca częścią szkockiej i irlandzkiej tradycji, była symbolem gościnności i prestiżu, a po polowaniu stawała się elementem celebracji.

Kadr z filmu Skyfall (2012)

Jaką whisky sprezentować myśliwemu?

Czytając to, pewnie niejednemu myśliwym pojawiłoby się w głowie nowe marzenie – zapolować na jelenie w regionie Highlands, a potem opić udane łowy lokalną whisky i posłuchać ludowych dźwięków szkockich dud (dla chętnych). To marzenie większość z nich będzie musiała zrealizować we własnym zakresie, ale dobrze jest je czasem podsycić, aby nie zabarykadowało się gdzieś głęboko na liście rzeczy „do zrobienia za życia”, bo może się tak zdarzyć, że już nikt ich stamtąd nie wydobędzie. Jakie mogą to być upominki?

Powiedzmy to wprost – dla myśliwego tylko whisky z regionu Highlands! Dlaczego? Bo oprócz dobrej whisky sprezentujemy znajomemu łowcy historię i symbol. Być może niezwiązany z polskim łowiectwem, ale za to bardzo mocno przyległy do tradycji szkockich myśliwych.

Highland Park

Znakomitym wyborem będzie w tym wypadku szkocka z destylarni Highland Park. Whisky single o tej samej nazwie jest uważana za jedną z najlepszych na świecie. Możemy spotkać wiele rodzajów samej Highland Park, ale dla myśliwego idealnie nada się „Spirit of the bear”. Jest to jeden z czterech trunków Highland Park odnoszący się do zwierząt ważnych w mitologii nordyckiej, z której marka czerpie swoją filozofię. Być może naszemu myśliwemu nigdy nie przyjdzie zapolować na tak „grubego zwierza”, ale warto podsycić nieco to marzenie.

fot. Alan Jamieson | Wikiemdia

Dewar’s i Aberfeldy

Inną świetną whisky z regionu Highlands jest ta produkowana w destylarni Dewar’s i Aberfeldy. Jest to jedna z czołowych wytwórni whisky nie tylko w swoim regionie, ale także na świecie. Dobrym wyborem może być w typ wypadku single malt 15YO Cadillac Wine Cask. Whisky ta jest nie tylko przystępna cenowa – jak na tę półkę alkoholi – ale także, jak wskazuje nazwa, bardzo długo starzona w beczkach po francuskim winie.

Foto: dewars.com

Old Pulteney

Ostatnią propozycją na naszej liście highlandowych „myśliwskich” whisky jest Old Pulteney. Przyzwoity, 16-letni single malt z tej destylarni otrzymamy w podobnej cenie do wspomnianego wcześniej, 15-letniego Cadillac Wine Cask. Z Old Pulteney otrzymujemy jednak bardzo typowe whisky z górskich terenów Szkocji, znacznie bardziej uniwersalne, niż wymienione wyżej, a tym samym z mniejszym ryzykiem nietrafienia w gust.

Destylarnia Old Pulteney
fot. Robert Lamb

Zostaw komentarz