Czy historia szkockiej whisky może być w ogóle ciekawa? W całym bogactwie dziejów alkohol to raczej zagadnienie marginalne, Niewiele jest jednak rzeczy na świecie, które są tak ściśle związane z kulturami narodów, jak alkohol. Płyn, pochodzący z fermentacji był dla ludzi jednym z pierwszych narkotyków, dzięki którym mogli oderwać się na chwilę od żmudnej codzienności. Kraje południa mają swoje wina, na środkowej północy króluje piwo a na wschodzie czysta wódka. Choć wszystkie z wymienionych mają swoich zwolenników i koneserów, żadne z nich nie stało się tak ikonicznym trunkiem, jak szkocka whisky. Alkohol ten od setek lat był stawiany na drewnianych deskach – od blatów przydrożnych barów, pubów i zajazdów, aż po królewskie stoły. Równie ożywiająca i podnosząca temperaturę jak szkocka whisky, jest jej fascynująca historia. Poznajcie dzieje „uisge beatha” – czyli wody życia.
Historia szkockiej whisky
Szacuje się, że historia szkockiej whisky liczy sobie ponad 500 lat. Pięć wieków to jednak tylko przypuszczenia, oparte na tym co wiemy. Możliwe, że początki destylacji tego złocistego trunku sięgają XIV wieku. Oficjalnie przyjmuje się jednak, że pierwszą szkocką whisky wydestylowano w ostatnich latach XV wieku. To wówczas bowiem pojawił się pierwszy dokument, który stanowi o wymianie handlowej towaru, z którego później mogła powstać whisky wzmianka pojawiła się w ówczesnych rejestrach podatkowych – tzw. Exchequer Rolls. Jeden z wpisów mówi o „ośmiu beczułkach słodu dla brata Johna Cor, z którego można zrobić aqua vitae”. Aqua vitae to po łacinie woda życia – a więc jedna z nazw, którą określano szkocką whisky. Z ośmiu wspomnianych baryłek brat John mógł wyprodukować aż 1500 butelek mocnego spirytusu, który dalej był udoskonalany i zamieniał się w bursztynowy napój.

Whisky, śmierć i podatki
Z biegiem lat – całych dekad i wieków – popularność szkockiej whisky stale rosła. Rosnąca konsumpcja oznaczała duże zyski producentów, a duże pieniądze sprawiły, że historia szkockiej whisky nierozerwalnie związała się z polityką. Niezwykła popularność wody życia przyciągnęła uwagę członków szkockiego parlamentu. W życiu pewne są tylko śmierć i podatki – obie te rzeczy przewinęły się w historii szkockiej whisky, ale tym razem były to podatki. W 1644 roku władze Szkocji nałożyły pierwsze podatki na wytwórców narodowego alkoholu. Wiele szkockich destylarni przeliczyło, czy dzielenie zysków z państwem im się opłaca. Bez zaskoczenia – nie opłacało się. W efekcie powstały tysiące (albo raczej dziesiątki tysięcy) nielegalnych destylarni. Mało tego – można nawet stwierdzić, że w Szkocji powstało alkoholowe państwo podziemne. Przemyt stał się w tym regionie powszechną praktyką i trwał przez kolejne 150 lat. W tę wczesną mafię alkoholową zaangażowani byli ludzie z wszystkich klas społecznych. Nawet miejscowi duchowni ukrywali butelki z wodą życia pod ambonami i ołtarzami, a pogrzebowych trumien używali w jej przemycie.
Aby zobrazować skalę szarej strefy, która powstała w Szkocji po opodatkowaniu whisky, warto wspomnieć o udziale w rynku. Szacuje się, że w latach 20. XIX wieku ponad POŁOWA szkockiej whisky pochodziła z nierejestrowanych źródeł. Dodajmy, że – mniej więcej w tym samym czasie – każdego roku zamykane było 14 000 nielegalnych destylarni whisky. Nic dziwnego, że nielegalny handel aqua vitae kwitnął, skoro nawet urzędnicy tamtejszego fiskusa byli zakochani w tym trunku. Robert Burns – szkocki bard, poeta i poborca podatkowy – napisał w XVIII wieku „Scotch Drink”, czyli odę do whisky. Narodowy napój powiązał w utworze ze szczęściem, ciepłem, współpracą, wspólnotą oraz ciepłym przywitaniem.

Historia szkockiej whisky – złoty wiek
Historia szkockiej whisky nabiera tempa w XIX wieku. Na początku stulecia walka z przemytnikami i nielegalnymi destylarniami trwała w najlepsze. Do momentu, kiedy szkocki książę Gordon zrozumiał, że walka ta jest beznadziejna i bezcelowa. W języku przyjęło się mówić o „walce z wiatrakami” tymczasem – równie dobrze – można byłoby zastąpić ten związek frazeologiczny innym – „walką ze Szkotami”. Książe zrozumiał, że Szkoci chcieli whisky, a destylarnie zysków, toteż złożył w Izbie Lordów propozycję, aby w końcu uczynić legalną produkcję alkoholu opłacalnym biznesem.
W 1823 r. uchwalono nową ustawę o akcyzie, dzięki której więcej destylarni mogło podjąć się legalnej produkcji whisky w zamian za opłatę w wysokości 10 funtów za galon alkoholu. Obniżka podatków sprawiła, że szara strefa zniknęła niemal całkowicie w ciągu kolejnej dekady. Spowodowała jeszcze coś – możliwość wyjścia z „podziemia” najlepszych rzemieślników szkockiej whisky. To mniej więcej w tym okresie zaczyna się historia najbardziej znanych i istniejących do dzisiaj producentów whisky single malt.
W międzyczasie, a dokładniej w 1831 r., Aeneas Coffey opracował tzw. „Patent Still”, który umożliwiał proces ciągłej destylacji. Obok whisky słodowej (malt whisky) powstała tym samym whisky zbożowa (grain whisky). Whisky zbożową mieszano zazwyczaj z mocniejszymi i intensywniejszymi malt whisky.
W XIX wieku zasłynęło również kilka, często znajomo brzmiących nazwisk, które wypromowały whisky również poza jej ojczyzną. Ludzie, tacy jak James Buchanan, Tommy Dewar czy Johnnie Walker uczynili z wody życia podstawowy towar eksportowy Szkocji. Korzystając z potęgi Imperium Brytyjskiego, do którego Szkocja (chcąc, nie chcąc) należała, szkocka whisky rozlała się po całym świecie. Pomógł także łut szczęścia, gdyż w tym samym czasie upadła potęga największego wówczas konkurenta whisky – brandy. W latach 80. XIX wieku francuskie winnice zostały zmasakrowane plagą filoksery, mszycy, niszczącej krzewy winne. Zanim Francuzi otrząsnęli się z kataklizmu, whisky była już preferowana przez konsumentów ponad brandy.
Prohibicja w Stanach Zjednoczonych i czasy współczesne
Po złotym wieku w historii szkockiej whisky, dla wody życia nastąpiła prawdziwie czarna dekada. W latach 20. XX wieku w Stanach Zjednoczonych zapanowała prohibicja. Wojna z alkoholem sprawiła, że kwitnący legalnie szkocki biznes nie miał jak czerpać zysków z rynku, który już wówczas należał do największych na świecie. Prohibicja miejscami pojawiała się także w niektórych regionach Szkocji – ta „moda” sprawiła wielkie kłopoty niektórym, kultowym szkockim destylarniom. Whisky w Stanach co prawda podlegała wyjątkowi, ale… była przepisywana tylko na receptę.

Po ciemnej dekadzie szkocka powróciła do łask. Politycy zrozumieli potencjał wody życia szczególnie w czasie II wojny światowej. Jeden z ministrów Winstona Churchilla miał wówczas powiedzieć, że “…kraj potrzebuje żywności, dolary oznaczają żywność, a whisky oznacza dolary”.
Dziś whisky przeżywa swój najlepszy okres z potencjałem na jeszcze lepszy. Rynek szkockiej w 2023 roku jest wart niemal 85 miliardów dolarów. W 2033 roku ma być to już 270 mld dolarów! Dodatkowo, w ostatnich historia szkockiej whisky wzbogaciła się o chwalebny wpis. Podczas pandemii COVID-19 szkockie destylarnie przestawiły produkcję na etanol oraz środki do dezynfekcji rąk, pomagając w walce z koronawirusem.
Źródło: Scotch Whisky Association